Rzeczywistość mamy,  Strona Główna,  Wokół zdrowia

Macierzyństwo – cena, jaką zapłacisz za to, że będą nazywać Cię mamą

Macierzyństwo – cena, jaką zapłacisz za to, że będą nazywać Cię mamą jest wysoka. Bardzo wysoka. Z pewnością nie jesteś nawet świadoma tego, jaki czeka Cię ogromny wydatek. Wątpię też, abyś była w stanie się przygotować do poniesienia kosztów na taką skalę!

Nie chcę Cię w jakikolwiek sposób zniechęcić do posiadania dziecka czy większej ilości potomstwa. Nie chcę Cię straszyć, ale też nie mam zamiaru Cię oszukiwać. Macierzyństwo jest piękne, ale kosztowne. Cena, jaką przyjdzie Ci zapłacić za to, że będziesz mamą jest wysoka i niestety bliżej nieokreślona. Wiele zależy od szczęścia, czy przypadkowych zdarzeń. Nawet, jeśli już jesteś mamą i nie kosztowało Cię to dużo, bądź ostrożna, los lubi sobie z nas zakpić…

Cena, o której mowa nie liczona jest w złotówkach, choć tych też wydasz sporo. Cena ta kalkuluje się w nieprzespanych nocach, w litrach wylanych łez, bólu i cierpieniu, strachu, niepewności i poświęceniu. To zupełnie inny obraz, niż ten, który codziennie podają nam media, zwłaszcza te społecznościowe. Macierzyństwo jest najpiękniejszą rzeczą jaka Cię w życiu spotka/spotkała, jednak musisz wiedzieć, że nie zawsze jest różowo…

Przedstawię Ci najgorsze scenariusze, to o czym mało kto myśli będąc w ciąży czy planując dziecko (wiem to po sobie), a które niestety przytrafiają się kobietom na całym świecie. Życzę Ci tego z całego serca, abyś nigdy w wymienionych poniżej sytuacjach się nie znalazła. Aby macierzyństwo było najpiękniejszą przygodą Twojego życia. Jednak warto mieć świadomość, jaką cenę niektóre z nas zapłacą lub już zapłaciły za bycie mamą. Nie znajdziesz o tym zbyt wielu informacji w poradnikach dla kobiet w ciąży, o tym się nie mówi po prostu:

Poronienie

Żadna kobieta w ciąży nie jest gotowa na taki obrót rzeczy. Nawet, jeśli ciąża jest wysokiego ryzyka, o zagrożeniu wiemy od początku, zawsze jest nadzieja. Niestety poronienia wpisane są w życiorys nie jednej z nas. To trudna sytuacja. Strata dziecka (tak, dziecka, nie płodu! Dla każdej mamy ta maleńka fasolka jest dzieckiem, nie zbiorem komórek, jak niektórzy próbują pocieszać…) to okropne uczucie, okupione bólem, cierpieniem… Do tego dochodzi nierzadko złe traktowanie przez otoczenie, zwłaszcza personel medyczny, brak zrozumienia (teksty typu: jesteś młoda, możesz mieć jeszcze wiele dzieci… – nie pomagają, wręcz przeciwnie), depresja i ogólne zawalenie się całego świata.

Przecież nie tak miało być! Nie ważne, w którym tygodniu ciąży nastąpiło poronienie, strata jest taka sama. Nie zawsze utrata dziecka w pierwszych miesiącach boli mniej, choć większość tak uważa. Nie ma to znaczenia dla matki, ona straciła dziecko… To cena macierzyństwa, jakiej mam nadzieję nie zapłacisz.

Przedwczesny poród i wcześniactwo dziecka

Wiele mogłabym pisać o tej sytuacji, bo przeżyłam to sama. Córeczka miała się urodzić w listopadzie, a we wrześniu przyszła na świat. Nie byłam na to gotowa, jak wszystkie mamy wcześniaków… Nie byłam gotowa na walkę o życie córeczki, na bitwę o jej zdrowie… Na te wszystkie diagnozy, rozpoznania i problemy. Przecież jeszcze powinnam mieć ją pod sercem, a tymczasem ona walczyła tam –  sama…

Strach o życie dziecka przyćmił ból fizyczny, o nim się po prostu nie myśli. Nie pamiętam twarzy moich współlokatorek na sali, bo leżałam odwrócona do nich plecami. One ze swoimi maluszkami, ja z niepewnością, czy kiedykolwiek poznam swoją córeczkę żywą (nie widziałam swojego dziecka przez pierwsze 36 godzin jego życia). Potem nie było łatwiej. Wróciłam do domu, ona tam, ja tu. Jeździłam codziennie, nieraz nawet dwa razy dziennie, ale to nie to samo, co mieć maluszka przy sobie. Ciągle myślałam, czy nie płacze, czy wszystko u niej dobrze, czy ma suchą pieluszkę, czy nie jest głodna. Nie mogłam być przy niej cały czas i to było straszne.

W to wszystko trzeba wpisać choroby dziecka, jego nierówną walkę. Łucja miała szczęście – oddychała samodzielnie, ale wielu maluszków rodzi się z niedojrzałym układem oddechowym, jest pod respiratorem. Wiele wcześniaków ma wady serduszka i inne poważne choroby, które są jak wyrok dla rodziców. To wysoka cena za możliwość bycia rodzicem, ale uwierz mi, każdy rodzic wcześniaka zapłacił ją bez zawahania, byle tylko dziecko żyło…

Śmierć dziecka

Nie ma chyba większej tragedii niż ta… Śmierć dziecka to jednocześnie śmierć rodzica, potem już nigdy nic nie jest takie samo… Niestety takie historie mają miejsce. Czasem dziecko umiera zaraz po porodzie, czasem walczy długie miesiące czy lata z ciężką chorobą i przegrywa walkę. Inne odchodzą nagle… Każde pozostawia po sobie pustkę i ogromny ból… Każdy rodzic zrobiłby wszystko, by temu zapobiec, niestety nie zawsze się da…

Kiedyś rozmawiałam z koleżanką, która straciła dwóch synków. Jednego w wieku pięciu miesięcy, drugiego w wieku dwóch lat (przyczyną była choroba genetyczna). Gdy spytałam, czy zdecydowałaby się na macierzyństwo wiedząc, co ją spotka, bez zawahania odpowiedziała, że tak. To była jej cena… (Niedawno urodziła córeczkę, zdrową córeczkę i choć tęskni za synkami, choć było jej bardzo trudno, choć istniało ryzyko, że sytuacja znów się powtórzy, zaryzykowała…)

Choroba dziecka

Czasem spada na rodziców jak grom z jasnego nieba. Wcześniej zdrowe, świetnie rozwijające dziecko, nagle słabnie i choruje. Nie ważne, jaka to choroba. Każda z nich będzie Cię kosztować wiele wysiłku i nerwów. Czasem zwykłe przeziębienie może okazać się najgorszym przeżyciem, jakie Cię w życiu spotkało. A co, jeśli dziecko zachoruje przewlekle i poważnie? Jesteś gotowa patrzeć na jego cierpienie, ból? Nie jesteś… Nikt nie jest.

Nie będę Cię oszukiwać, dzieci chorują często. Od niegroźnego katarku po zabijające je nowotwory. Nigdy nie wiesz, co Cię spotka. Podziwiam mamy dzieci nieuleczalnie chorych za ich spokój (one już się pogodziły z losem, walczą, ale też nie marnują czasu na użalanie się). Siły, którą w sobie mają, starczyłoby dla obdarowania tuzina innych ludzi. One wiedzą, że to ich cena, cena za bycie mamą. Nie kwestionują tego, ale często pytają dlaczego. Nie cofnęłyby czasu, nie zrezygnowały z macierzyństwa (choć czasem widząc cierpienie dziecka marzą o tym). Mimo wszystko są szczęśliwe, nawet gdy choroba odbiera im ich skarb. Są szczęśliwe, bo doznały tego daru, bo choć przez ten „moment” były mamą.

Na szczęście wiele dzieci pokonuje choroby, wiele wygrywa walkę i prowadzi normalne, szczęśliwe życie. Inne nauczyły się żyć z chorobą. Niestety matka na zawsze już pozostaje czujna. Każda z tych, które walczyły o życie dziecka, nigdy nie śpi już spokojnie. Ona czuwa, jest na straży zawsze. Zawsze towarzyszy jej strach, lęk jest jak cień. To wartość jej macierzyństwa…

Przeraziły Cię powyższe sytuacje? To nie wszystko. Wyżej wymienione zdarzają się rzadko, jednak te, które przedstawię Ci niżej, spotykają prawie każda mamę (oczywiście nie wszystkie razem, choć to też się zdarza). Być może o niektórych słyszałaś, być może niektóre przeżyłaś na własnej skórze.

Z czym jeszcze wiąże się macierzyństwo?

  • PORÓD. Jeśli będziesz miała szczęście, przeżyjesz go mniej boleśnie (bezboleśnie się nie da, chyba że trafisz na stół pod narkozą ogólną, czego Ci nie życzę), jeśli nie, pomęczysz się kilka lub kilkanaście godzin. Jeśli jesteś pechowcem, będziesz błagać, by w końcu wyciągnęli to dziecko z Ciebie lub by zrobili Ci cesarskie cięcie, którego przecież tak bardzo nie chciałaś…
  • BLIZNA. To moja opłata za życie córeczki i moje własne. Niby nic wielkiego, a jednak straszy. Niby się do niej przyzwyczaiłam, ale kiedy przychodzi lato, patrzę na nią z obrzydzeniem. Niby nie jest aż tak wielka, niby można zakryć strojem jednoczęściowym, ale ciągnie się aż do pępka…
  • ROZSTĘPY. Podobno można im zapobiegać, a jednak mimo intensywnej pielęgnacji pojawiają się na ciele wielu kobiet. Niby można je ukryć przed spojrzeniem innych, ale jak ukryć przed sobą?
  • CIAŁO. Wiele kobiet ma szczęście i wraca do figury sprzed ciąży błyskawicznie. Inne potrzebują wiele czasu, wielu ćwiczeń i wyrzeczeń. Niestety są też takie, które już nigdy nie wrócą do „swojego ciała”…
  • HEMOROIDY. Temat tabu. Niewiele z nas się do nich przyzna, ale one są pamiątką nie jednego trudnego porodu. Są i często trudno je wyleczyć…
  • DYSKOMFORT PRZY WSPÓŁŻYCIU. Te, które były nacinane, wiedzą o czym piszę. Z czasem mija, choć u niektórych uczucie ciągnięcia i drętwienia jest już wpisane na zawsze…

To fizyczna cena macierzyństwa, ale co z psychiką? Zaraz się dowiesz:

  • DEPRESJA POPORODOWA. Kiedyś myślałam, że to jest tylko wymysł. Nie, ona istnieje naprawdę. Niestety wiele osób nadal nie wie, jak pomóc w takich sytuacjach, ale też wiele kobiet nie potrafi poprosić o wsparcie. Obwiniają siebie za to, jakie emocje nimi zawładnęły…
  • BRAK WIĘZI EMOCJONALNEJ Z DZIECKIEM. Tak, naprawdę można nie pokochać swojego maleństwa od pierwszej chwili. Wyobrażacie sobie, co można wtedy czuć? Ja nie…
  • NIEPOWODZENIA. I tu można wrzucić wszystko, począwszy od porodu, który miał być naturalny, ale skończyło się cesarką, poprzez karmienie, które wydawało się takie piękne, ale sprawiało więcej bólu niż radości, aż po inne trudności…
  • ZMĘCZENIE. W sumie można podciągnąć je także pod fizyczne aspekty, jednak wydaje mi się, że psychicznie jesteśmy zmęczone bardziej. Ciągły stan czuwania, chęć bycia najlepszą mamą na świecie, wyciąga czasem wszelkie siły witalne…
  • POŚWIĘCENIE. Będąc matką nie trudno zapomnieć o sobie. Wszystko robimy z myślą o dziecku. Etap zaspakajania własnych potrzeb już nigdy nie wróci. Niby tyle się mówi o tym, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko, jednak my zawsze postawimy szczęście dziecka ponad nasze (w sumie to i tak będziemy szczęśliwe widząc radość dziecka)…

A teraz lista strat oczywistych, o których nawet nie muszę Ci pisać, bo wiesz o tym na pewno. Na wszelki wypadek jednak część wymienię:

  • Doba jest zbyt krótka, by zrobić wszystko, co było w planach;
  • Bałagan w domu to standard;
  • Zakupy są jak prawdziwy survival;
  • Brak czasu na wszystko;
  • Jesteś zmęczona, choć według innych nic nie robisz;
  • Pieniądze na koncie ubywają w tempie ekspresowym;
  • Uszczupla się lista Twoich przyjaciół;
  • I wiele innych…

Jakąkolwiek cenę przyszłoby Ci zapłacić za bycie mamą, warto. Naprawdę warto! Warto wylać morze łez, warto doświadczyć bólu i cierpienia, warto poświęcić się do reszty. Mam nadzieję, że nie wystraszył Cię mój „kosztorys”. Chciałam Ci tylko pokazać, że życie nie jest takie proste, takie piękne, takie łatwe… Być może właśnie Tobie poszczęściło się ogromnie i nic z wyżej wymienionych Cię nie spotkało. Jeśli tak, gratuluję serdecznie i szczerzę zazdroszczę. Jesteś prawdziwą szczęściarą! Doceń to! Jeśli przyszło zapłacić Ci wysoką cenę, życzę Ci dużo sił i wiary, ze wszystko się ułoży, że czasem minie, ze będzie lepiej…

Macierzyństwo to najpiękniejszy prezent, jaki możemy dać sobie same. Macierzyństwo to niekończąca się przygoda, bo matkami jesteśmy zawsze, nawet, gdy mówią już do nas „babciu”…