Rzeczywistość mamy,  Strona Główna,  W domowym zaciszu

Nie czekaj aż inni Cię docenią, zrób to sama…

Pewnej zimowej soboty postanowiłam zrobić generalne porządki. Skorzystałam z okazji, że mąż miał służbę i żadnych innych planów nie miałam. W salonie czekał także nowy dywan, a jego poprzednik miał powędrować do pokoju dzieci, co dodatkowo mnie motywowało. Zaczęłam od mycia okien, ogarnięcia wszystkich kurzy, przebraniu pościeli, co już zajęło mi całe przedpołudnie. Dodatkowo nazbierało się sporo prania, które również ogarnęłam (polać temu, kto wymyślił suszarkę bębnową), odkurzanie, mycie podłóg, prasowanie i wieszanie firanek… No narobiłam się niesamowicie.

Pełna dumy, że taki kawał dobrej roboty odwaliłam, wysłałam mężowi zdjęcie pokoju w nowej odsłonie, czyli z nowym dywanem. Mąż, zapewne nie mając nic złego na myśli, odpisał mi: „żebyś jutro nie piszczała, że cię coś boli”. Zabolało, w sumie nie wiem dlaczego. Może dlatego, że sama z siebie byłam ogromnie dumna i liczyłam, że mąż doceni mój wysiłek?

Wieczorem nie mogłam zasnąć. Mimo, że zegar wskazywał już sporo po północy, postanowiłam się nagrodzić za trud wykonanej pracy. Zapaliłam ulubioną świeczkę, zaparzyłam sobie kubek aromatycznej herbaty i zaczęłam pisać tego posta…

Tak często oczekujemy, że ktoś nas doceni, że zapominamy o tym, że to my same powinnyśmy być dumne z siebie. Wstydzimy się okazywać satysfakcję z naszej pracy, pasji czy po prostu życia. Może trochę w obawie, że za chwilę zjawi się ktoś, kto zechce nam podciąć skrzydła. Nie nagradzamy się za wykonywaną pracę, uznając ją za nasz obowiązek. Ogólnie nie jesteśmy dobre dla samych siebie.

Po co Wam to piszę? Jakiś czas temu zrezygnowałam z blogowania, co z pewnością wielu z Was zauważyło. Przestałam pisać, choć sprawiało mi to ogromną radość. Zrezygnowałam z marzeń sugerując się zdaniem innych, że powinnam zająć się „normalną pracą”. Odpuściłam, choć szło mi dobrze i wiele osiągnęłam. Zajęłam się projektowaniem stron, które w krótkim czasie całkowicie znienawidziłam, ale trwałam w tym dalej… I co? Nikt tego nie docenił, tego poświęcenia, rezygnacji z siebie i marzeń…

Nie róbcie tego, nie popełniajcie moich błędów! Nie rezygnujcie z marzeń ani z tego, co sprawia Wam frajdę. Nagradzajcie się za każdy mały sukces, choćby za to, że kolejny raz udało Wam się ogarnąć rzeczywistość nie pozbawiając nikogo głowy (choć miałyście na to ochotę kilkakrotnie). Serio należy się Wam i mi również! Dlatego wracam do pisania, do spełniania marzeń i celebrowania każdego drobnego sukcesu i Wam też tego życzę…