Babcia i dziadek…
Miałam szczęśliwe dzieciństwo. Wychowałam się na wsi, prawdziwej polskiej wsi. Żyłam wśród zwierząt, wśród sadów i łąk… Miałam też to szczęście, że los dał mi wspaniałe babcie oraz dziadka. Na początku moi rodzice mieszkali w rodzinnym domu mojego taty. Tam spędziłam swoje pierwsze 8 lat życia. Na co dzień miałam babcie i dziadka, ale także prababcie, która mieszkała kilka metrów dalej. Moja druga babcia mieszkała parę kilometrów dalej, więc też widywałyśmy się często, a teraz mieszka z nami.
Wspominając swoje dzieciństwo wielokrotnie widzę obraz mojej prababci. To była wspaniała kobieta. Cieszyła się długim życiem. Żyła 99lat. Zawsze miała czas dla każdego, zawsze wysłuchała. Pamiętała o wszystkich ważnych datach, nawet wtedy, gdy miała ponad 90 lat. W dzieciństwie często się mną opiekowała, zabierała na długie spacery. Codziennie przynosiła mi nową sukienkę, była z zawodu krawcową. Jej dom był dla mnie najciekawszym miejscem na świecie. Gliniana chatka, w której pachniało świeżo upieczonym chlebem. Wokół domu lwie paszcze wytaczały ścieżki. Lubiłam z nią zwiedzać budynki gospodarcze, w których znajdowały się różne starocie. Chodziła też ze mną na łąkę i nad rzekę. Pierwsza pokazała mi gniazdo pełne małych pisklaków… Pamiętam też jak mi śpiewała… Jej nigdy nic nie przeszkadzało, nawet jak z kuzynem broiliśmy. Mimo upływu lat nie zmieniała się. Jedynie zmarszczek jej przybywało, włosy zrobiły się białe, oczy straciły blask… Zawsze uśmiechnięta, taką ją pamiętam…
Mama mojego taty zrobiła więcej swetrów, niż ktokolwiek inny na świecie. Pięknie jej wychodziły robótki ręczne i co chwila miałam nowy sweterek lub czapkę i szalik. Gdy myślę o babci, widzę ją cierpiącą w szpitalu. Niestety nowotwór ją pokonał, jednak mam też wiele innych radosnych wspomnień. Pamiętam, jak opiekowała się kurczaczkami i małymi kaczuszkami. Bardzo lubiłam jej pomagać. Zawsze kładła mi na kolanach malutkie puchate kurczaczki lub żółciutkie kaczuszki… Pamiętam jej ogród i babcie go pielęgnującą. Bardzo lubiła dalie, astry i chryzantemy. Razem z moją mamą zamawiały kolejne okazy z katalogów i czekały niecierpliwie, aż listonosz przyniesie przesyłkę.. W ogrodzie pachniało, jak nigdzie indziej. Lubiłam tam z nią przebywać. Nazywała poszczególne krzaczki nazwami, a dla mnie było to takie magiczne. Sama wymyślałam im swoje imiona. Tych barw, motyli wzlatujących nad moja głową nie zapomnę nigdy… Gdy byłam starsza, zawoziła mnie często do szkoły. Pamiętam, jak pierwszego dnia szkoły, czekała na mnie na korytarzu na wypadek, gdybym chciała wrócić do domu. A wierszyk, który zawsze mi powtarzała znam na pamięć: „W pokoiku na stoliczku stało mleczko i jajeczko, Przyszedł kotek wypił mleczko, a ogonkiem stłukł jajeczko, Przyszła babcia kotka zbiła, a skorupki…” Babcia na przekór mi mówiła „zjadła”, a ja za wszelką cenę przekonywałam ją, że babcia skorupki wyrzuciła. Niestety babcia nie cieszyła się długim życiem. Długo walczyła z chorobą. Dziś byłaby z pewnością świetną prababcią dla moich dzieci…
Dziadek to szczególna osoba w moim życiu. Miałam go tylko jednego. Bardzo się cieszę, że Sebastiankowi było dane go poznać. Zmarł, jak byłam z Łucją w ciąży. Każdy, kto go znał, przyzna, że dziadka nie dało się nie lubić. Tylu kawałów, co znał dziadek, nie zna chyba nikt. Sam też lubił robić żarty. Z opowiadań wiem, że gdy został kiedyś ze mną, bo mama z babcią gdzieś musiały jechać, nasypał mi kaszy manny do łóżeczka, żebym się ładnie bawiła. Podobno byłam bardzo szczęśliwa i z pewnością tak było. Na dodatek kobiety kazały mu przypilnować obiad, śmiejąc się, że „z książki ma zrobić”. Dziadek nawrzucał więc do innego garnka gazet, zalał wodą i gotował obiad „z książki”. Żarty się go trzymały do końca. Nawet, gdy choroba go męczyła, zawsze miał jakiś nowy dowcip w zanadrzu. Zawsze uśmiechnięty, zawsze wesoły. Dziadek, to taka osoba, która pozwoli na wszystko. Chcesz huśtawkę? Za moment ją zrobi. Przyniesie ci prosiaczka do domu, gdy masz gorszy humor. Lubiłam z nim chodzić na pole, po buraki dla krów. Nie było dla niego rzeczy niemożliwych. Miał ciężkie dzieciństwo i młodość. Stracił rodziców jako malutkie dziecko, wychowywany raz przez jedną ciotkę, raz przez drugą. Niechętnie opowiadał o dawnych czasach. Był tak radosnym i życzliwym człowiekiem, że aż trudno uwierzyć, ile w życiu przeszedł…
Moja druga babcia mieszka z nami od kilku lat. W sumie zamieszkała z nami, jak byłam w pierwszej ciąży. Tej babci nie w sposób opisać słowami. To najsilniejsza kobieta jaką znam. Podobnie jak mój dziadek, przeżyła w życiu niemało. Miała niełatwe dzieciństwo, a i potem życie też jej nie oszczędzało. Sama wychowała pięcioro dzieci, godząc pracę z prowadzeniem domu. Mimo wielu przeciwieństw losu, nie poddała się. Nie znam innej kobiety, która by sobie tak radziła. Mieszkała w bloku, ale na jej ogrodzie było wszystko. Kwiaty, warzywa i przeróżne owoce. Zawsze sadziła i siała tyle, że wystarczyło dla wszystkich, nawet później dla dorosłych już dzieci. Mimo, że chodziła do pracy, hodowała kury, kaczki, króliki, a nawet świnie. Nie pojęte jest to dla mnie, jak dawała radę. Uwielbiam słuchać jej opowiadań, zarówno tych jak było po wojnie, jak i z późniejszych lat. Babcia zna chyba najwięcej bajek na świecie. Kiedyś opowiadała je mi, teraz opowiada moim dzieciom. Bajki pełne mądrości, jak jej błękitne oczy. Moje dzieci ją uwielbiają, ja także. Łucja ledwo zejdziemy na dół, do moich rodziców, już pcha się prababci na kolana. Babcia nigdy nie odtrąci, zawsze broni, gdy mama się zdenerwuje na swoje szkraby… To ostoja spokoju. Gdy w moim życiu działo się źle, to ona mi powtarzała, że będzie dobrze, że się ułoży… Miała rację.
Dziś patrzę na moich rodziców i nie mogę uwierzyć w to, że też są dziadkami. Nie tak dawno ja tuliłam się w ich ramiona. Dziś moje miejsce zajmują me dzieci. Mają te szczęście, że mogą przebywać z babciami i dziadkiem codziennie, tak jak ja. Moi rodzice oszaleli na punkcie swoich wnuków. Mają ich tylko dwoje i raczej tak już zostanie. Są ich oczkiem w głowie. Moja mama, gdy wraca z zakupów zawsze coś dla nich ma, chociaż drobiazg, lecz zazwyczaj to coś większego. Potrafi ukoić każdy żal wnucząt. Gdy Sebastian chciał strój dinozaura babcia i prababcia w mig mu uszyły. Wystarczy, że coś sobie wymarzą, babcia z pewnością to wyczaruje. Widzę jak bardzo je kocha, wiem jak bardzo kocha mnie. Mój tata też uwielbia moje dzieci, oddał wnukowi nawet swój ulubiony kołowrotek i kawałek wędki. Zresztą dla wnucząt zrobiłby wszystko. Nawet w ciągu dnia, pochłonięty pracą, znajdzie chwilę, by naprawić urwane koło od auta lub pokazać gołębie dzieciom. Czasem zazdroszczę moim dzieciom. Gdy ja byłam dzieckiem, tata ciężko pracował i miałam go rzadko dla siebie. Teraz nadrabia podwójnie. Sebastian uwielbia oglądać z nim bajki lub filmy o wędkarstwie. Pomysłowość moich rodziców jest bez granic. Zarówno babcia, jak i dziadek wymyślają najlepsze zabawy. Nierzadko mam problem zabrać dzieci do kąpieli, bo są tak pochłonięci zabawą.
Jestem szczęśliwa jak widzę tą miłość, która łączy moich rodziców i moje dzieci. To przecież najważniejsze osoby w moim życiu (plus mąż oczywiście). Wiem, że gdy moje dzieci dorosną i będą wspominać dzieciństwo, dziadkowie będą odgrywać kluczową rolę. Babcia i dziadek nigdy się nie denerwują, promienieją cierpliwością i kochają bezwarunkowo…