500+ na każde dziecko? Teraz patolami są wszyscy…
Od 1 lipca 2019 roku 500+ przysługuje wszystkim dzieciom do 18. roku życia, bez względu na dochody uzyskiwane przez rodzinę. Czy w końcu skończą się rzucane wszędzie oskarżenia, że z programu korzystają przede wszystkim rodziny patologiczne?
Ile razy słyszałam czy czytałam, że z programu 500+ to w większości patologiczne rodziny korzystają. Te, gdzie tylko alkohol, papierosy i przemoc. Te, w których nikt z członków rodziny nie pracuje, a żyją tylko z zasiłków… I tak próbuję od dłuższego czasu znaleźć potwierdzenie tego w moim otoczeniu. Cholera, nie znam osobiście takiej patologicznej rodziny!
Za to znam setki, a nawet tysiące, normalnych rodzin, które pobierają 500+. Te rodziny przeznaczają 500+ na różne potrzeby. Niektórzy odkładają na koncie oszczędnościowym, inni inwestują w zajęcia pozalekcyjne, w rozwój dzieci. Niektórzy sponsorują dzieciom dodatkowe atrakcje, wycieczki i wakacje. Większość przeznacza 500+ na wydatki życia codziennego, podnosząc jakoś życia rodziny.
Aktywność zawodowa kobiet znacząco spada
Mówi się też, że przez 500+ kobiety rezygnują z pracy, a ja właśnie w swoim otoczeniu widzę odwrotne zjawisko. Wiele moich znajomych podjęło pracę, często pierwszą, właśnie po wprowadzeniu 500+. Dlaczego? Cóż w końcu korzyści przewyższyły straty… Tak, dobrze czytasz. Wiele kobiet zdecydowało się na podjęcie pracy, bo w końcu stać je było na wysłanie dziecka do żłóbka czy przedszkola lub opiekunkę. Te, które zdecydowały się na wysłanie dziecka do placówki były spokojniejsze, gdyż wiedziały, że będą miały środki na leki. Tak, leki. Rodzic, który posyła pierwszy raz dziecko do żłóbka czy przedszkola musi liczyć się z tym, że w początkowym okresie (który często trwa rok lub dwa) dziecko będzie chorować. Dość często chorować. Od zwykłych przeziębień, po anginy, zapalenie ucha, szkarlatyny, ospę i inne paskudztwa.
Wiele moich znajomych wykonując wcześniej bilans strat i zysków pozostawało w domu, bo pensja niewielka, do pracy trzeba dojechać, żłóbek czy przedszkole opłacić (nawet jeśli placówka jest publiczna to oddanie dziecka generuje wydatek od wyprawki przez ubezpieczeni po wyżywienie), a do tego ciągłe choroby dziecka. Nie muszę chyba wspominać, że leki są drogie, a do specjalistów na NFZ kolejki zbyt długie, by móc spokojnie czekać z chorym dzieckiem… Dzięki 500+ straty można było poryć.
Zaraz mi ktoś zarzuci, że przecież próg dochodowy i wiele osób rezygnowało z pracy, by go nie przekroczyć. Serio? Nie znam ani jednej takiej osoby! Jak ktoś ma dzieci i dobrą pracę, to nie zrezygnuje z niej dla 500+. Dla czegoś, co nie wiadomo jak długo będzie przyznawane.
Zróbmy sobie dziecko dla 500+…
Kolejny absurd, który często słyszy się w różnych dyskusjach. Nie znam żadnej rodziny, która zdecydowała się na kolejne dziecko ze względu na 500+. Stopniowy przyrost liczby urodzeń notowano jeszcze przed wprowadzeniem 500+ i ma to najprawdopodobniej związek z występującym wyżem demograficznym w latach 80. (w roku 1980 liczba urodzeń wyniosła 700 tys.). W roku 2016 wskaźnik urodzeń według danych GUS wynosił 382,3 tys., a w roku 2017 urodziło się 402 tys. dzieci. Niestety już w zeszłym roku wskaźnik urodzeń spadł do 388 tys., a wstępne wyniki z pierwszych miesięcy 2019 roku wskazują, że spadkowy trend cały czas się utrzymuje.
Dlatego nie rozumiem, dlaczego wiele osób zarzuca innym rodzenie dzieci ze względu na 500+? Od zawsze były rodziny, które miały jedno dziecko (ja na przykład jestem jedynaczką), były rodziny z dwójką, trójką dzieci. Były też rodziny z czwórką i piątką dzieci (moja mama ma czworo rodzeństwa) i także takie, w których dzieci było jeszcze więcej. Dziś rodziny wielodzietne są wytykane palcami i nazywane patologią, co dziwne nikt nie odważył się tak je nazywać przed wprowadzeniem programu 500+.
Patologia była zawsze i będzie…
Rodziny patologiczne nie pojawiły się po wprowadzeniu 500+, choć dopiero teraz o dziwo zaczęto je zauważać. Alkohol i przemoc obecny był w niektórych rodzinach zawsze, a rodziny patologiczne zawsze stanowiły niewielki procent wszystkich rodzin. Doskonale zdaję sobie sprawę, że wszystkie te przytyki, że 500+ wspiera wzrost liczby patologicznych rodzin, to nic innego jak wojna polityczna. O polityce się nie wypowiadam, bo jestem całkowicie bezpartyjna.
Boli mnie to, że wielu normalnym rodzinom przykleja się łatkę „patoli”, tylko dlatego, że pobiera zasiłek 500+ lub dlatego, że zdecydowały się na więcej niż dwoje dzieci. Pójdę o krok dalej i zaryzykuje twierdzenie, że przez tę społeczną nagonkę, wiele rodzin nie decyduje się na kolejne dziecko mimo chęci i możliwości. Na szczęście teraz 500+ jest dla wszystkich dzieci, więc idąc tokiem myślenia wielu ludzi – ,,patolami” są wszyscy…
W kupie raźniej, co?