Być córką w teorii i praktyce
Bycie córką to nie tylko cukierkowe sukienki, różowe kokardki we włosach, lalki w wózku… Bycie córka to także szereg różnych ról, obowiązków i oczekiwań, które inaczej wyglądają w teorii, a inaczej w praktyce.
Dawno, dawno temu, moja prababcia powiedziała mi, że chłopcy mają łatwiej. Nie muszą chodzić w sukienkach, czesać warkoczy, więcej im wolno i nikomu nie przeszkadza, gdy strzelają z procy. A dziewczynki? Małym kobietką nie wypada… Wielokrotnie też słyszałam, że lepiej urodzić się synem. Syn to duma rodziny, a córka zawsze oznacza wydatki…
Tak było dawniej, a jak teraz wygląda bycie córką w teorii i praktyce?
Teoretycznie współczesna córka powinna być dobrze ułożona, wyróżniać się zaradnością. Powinna także wzorowo się uczyć i odnosić sukcesy w różnych dziedzinach. Studia to już konieczność i to najlepiej ukończone z wyróżnieniem. Ponadto musi być piękna, zgrabna i łamać stereotyp głupiej blondynki. Piękne sukienki, modne dodatki to cechy córki idealnej, która inteligencją przewyższa większość rówieśników. Córka to „oczko w głowie” tatusia. Chluba rodziny.
Jak wygląda to w praktyce?
Przedstawię Wam studium przypadku, czyli jak wygląda moje życie przez pryzmat bycia córką.
Oczywiście od dziecka wpajane miałam wszelkie zasady dobrego zachowania. Rodzice kształtowali mój charakter, ucząc wrażliwości na krzywdę innych, uczciwości oraz szacunku dla innych. Jednak nie słyszałam nigdy, że dziewczynce czegoś nie wypada robić. Jak każda mała dziewczynka miałam wiele lalek, misiów, ale także posiadałam własną proce, łuk i scyzoryk. Scyzoryk mam do dziś i zawsze zabieram go ze sobą na grzybobranie. Jak na dziewczynkę przystało zakładałam sukienki, lecz tylko od święta. Zdecydowanie wolałam biegać w spodniach. Pomagałam mamie piec ciasta, ale też chętnie wbijałam gwoździe z dziadkiem czy majsterkowałam z tatą. W końcu jestem jedynakiem. Często przejmowałam rolę „syna”, a może to właśnie była moja rola? Jako nastolatka interesowałam się wieloma rzeczami, w tym motoryzacją. Uczyłam się raczej średnio, choć zdarzyło mi się kończyć rok z czerwonym paskiem na świadectwie. Na studiach nie byłam prymusem, ale udało mi się przebrnąć pięć lat bez poprawek. Czy byłam „oczkiem w głowie” swojego taty? Nie, nie byłam, nadal nim jestem. Łączy nas głęboka więź. Moja mama jest moją najlepszą przyjaciółką. Uwielbiam jej towarzystwo, wiem, że zawsze stanie za mną murem.
Jak więc wygląda bycie córką w praktyce?
Córka nie ma łatwo, lecz zaszczyty jakie ją spotykają wynagradzają wszystko. Córka to najlepsza przyjaciółka matki. Powierniczka trosk ojca. Spokojna ostoja dla strudzonych życiem rodziców. Radość, duma i nadzieja… Na jej barkach spoczywa troska o chorych rodziców, opieka nad nimi w podeszłym wieku. Córka nie traktuje tego jako obowiązku. Dla córki to zaszczyt, naturalna kolej rzeczy. Córka to nadzieja dla rodziców na wnuki, na źródło radości bezgranicznej, miłości bezwarunkowej. Córka to nie rola, to dar nie tylko dla rodziców. To dar sam w sobie. Dlatego dziś, jako mama córeczki, staram się uczyć ją postrzegania tego pięknego daru…